Analiza techniczna czy fundamentalna – to jeden z fundamentalnych dylematów napotykany przez inwestorów. W krótkim terminie analiza fundamentalna właściwie nie ma zastosowania. Natomiast w długim oba podejścia mają swoich zwolenników. Czy analiza techniczna jest łatwiejsza? Czy analiza fundamentalna jest mniej subiektywna? Jak można łączyć oba typy analizy? To tylko kilka z nieskończonej liczby pytań w tym temacie. Zmierzyć się z nimi spróbuje Sobiesław Kozłowski, makler papierów wartościowych, Koordynator ds. Analiz Giełdowych w Raiffeisen Brokers. W 2017 uzyskał on najlepszy wynik w konkursie Parkietu (Portfel techniczny). Wzbudziło to moją ciekawość, bo myślałem że stosuje on jedynie analizę fundamentalną. W wywiadzie opowiada o swoim podejściu do analizy technicznej w powiązaniu z analizą fundamentalną.
Grasz z trendem czy przeciwko trendowi?
To zależy. Są spółki, które dobrze wyglądają, jeśli przebiją jakieś istotne poziomy, co informuje nas, że napłynęły jakieś ważne informacje. I to jest pierwsza sytuacja, czyli gra z trendem. W takich sytuacjach momentum jest mocne i utrzymuje się przez jakiś czas. Z drugiej strony są spółki, które są w trendzie spadkowym, a w ich otoczeniu widać symptomy poprawy, dochodzą do istotnych wsparć – to też jest dobry moment do zajęcia pozycji. Dużo zależy od horyzontu inwestycyjnego. W dłuższym terminie łatwiej gra się z trendem, natomiast podejście przeciwtrendowe powinno lepiej się sprawdzić w krótkim.
Czy są grupy spółek, które bardziej nadają się do gry z trendem, a inne przeciwko? Wydaje mi się, podążania z trendem lepiej się nadają mniejsze spółki, a do gry przeciwko większe np. z WIG20.
W moim odczuciu wielkość spółki raczej nie ma znaczenia. Oczywiście na mniejszych spółkach płynność może być mniejsza, ale trendy mogą być podobne. W kwietniu moim typem w konkursie było LPP, które dało zarobić prawie 20%, a spółka należy do WIG20.
Jakimi kryteriami i narzędziami kierujesz się przy kupnie i sprzedaży?
Im prostsze narzędzia tym lepiej. Zbyt duże skomplikowanie zmniejsza wartość poznawczą i utrudnia ocenę. Liczy się szybkość w podjęciu decyzji i jej egzekucja. Szukam przede wszystkim istotnych oporów i wsparć, patrzę na wskaźniki trendu, oscylatory, lubię świece japońskie. Jednak analiza techniczna to tylko jedno z kryteriów. Staram się patrzeć dość szeroko. Sygnały płynące z analizy technicznej ważę informacji pochodzącymi z innych źródeł.
Czy jesteś zwolennikiem stosowania zleceń Take Profit i Stop Loss?
Lubię stop lossy jako weryfikację, czy się nie pomyliłem w analizie. Jestem zwolennikiem zamykania pozycji na poziomie wcześniej ustalonego stop loss’a, którego podnoszę wraz ze wzrostem notowań. Ale kiedyś trzeba zamknąć pozycję. W momencie otwarcia pozycji nie wprowadzam sztywnego poziomu take profit, ale jakiś poziom docelowy mam założony i na bieżąco reaguję.
Jakie jest Twoje podejście do dywersyfikacji?
Dla mnie dobra liczba spółek w portfelu wynosi 10. To już jest znacząca dywersyfikacja. Przy jednym instrumencie w portfelu spadek o 50% powoduje, że instrument musi wzrosnąć 100% – to już dość sporo. Jeśli mamy 10 pozycji i jedna trochę spadnie, a reszta pozycji będzie się zachowywać dobrze, to strata będzie mała i można ją szybko odrobić. Z kolei zbyt dużo pozycji powoduje, że monitoring jest trudniejszy i może okazać się pobieżny. 10 pozycji, przy moich aktualnych narzędziach i doświadczeniu, jest optymalne.
Czy jesteś zwolennikiem stałej czy zmiennej alokacji?
Nie jestem zwolennikiem utrzymywania 100% alokacji w akcjach przez cały czas. Wszystko zależy od koniunktury. Jeśli sytuacja na to pozwala, zmieniam alokację. Jeżeli moje analizy pokazują, że zwiększa się ryzyko korekty, staram się mieć mniej akcji, a więcej gotówki. Oczywiście nie jest to proste. Łatwo mówi się o przeszłości, a dużo trudniej o przyszłości.
Stosujesz zarówno analizę techniczną jak i fundamentalną. Czy w Twoim odczuciu analiza techniczna jest łatwiejsza?
Patrząc wstecz może się ona wydawać prosta, jednak odnosząc się do przyszłości, już tak nie jest. Można powiedzieć, że na pewnym poziomie jest łatwiejsza, bo każdy może sobie coś wyrysować, zauważyć. Natomiast dużo trudniej jest sobie poradzić z analizą finansową, a w szczególności z prognozami wyników. Możemy widzieć jakieś tendencje, co do fundamentów, ale ciężko jest przewidzieć, co się wydarzy w przyszłości. W kontekście szczegółowości analiza fundamentalna wydaje się być trudniejsza. Często inwestorom trudno jest wyciągnąć, które czynniki są kluczowe dla danej spółki, które decydują o tym, jaka będzie percepcja jej wartości. Analiza techniczna wydaje się być przystępniejsza dla przeciętnego inwestora, jednak bez połączenia z fundamentami, jej skuteczność może być dużo mniejsza.
Analiza techniczna obarczona jest dużą dozą subiektywizmu. Czy analiza fundamentalna jest bardziej obiektywna?
Obie mają pewien element subiektywizmu. Ponieważ analiza fundamentalna jest numeryczna, można powiedzieć, że co do historii jest bardziej obiektywna. Jednak w odniesieniu do przyszłości – opiera się na pewnych subiektywnych założeniach. Dużą część analizy fundamentalnej stanowią wyceny, a w nich kluczowe są prognozy. Te zawsze są subiektywne. Jeden analityk zakłada jedną wartość ceny miedzi czy kursu walutowego, a drugi analityk założy inną. Analiza techniczna też ma element subiektywności, bo ktoś widzi dany trend tak albo inaczej. Patrząc wstecz, łatwo wyliczyć poziomy ROE, ROS, ROA, łatwo pokazać jakie były trendy, lecz o przyszłości mówić jest trudniej.
Obserwując środowisko inwestorów mam wrażenie, że wśród “techników”, dominuje gra z trendem, natomiast wśród “fundamentalistów” gra przeciwko trendowi. Czy według Ciebie analiza techniczna lepiej się nadaje do gry z trendem a fundamentalna przeciwnie?
Uważam, że analizę techniczną równie dobrze można wykorzystywać do gry z trendem i przeciw trendowi. Chociaż faktycznie częściej jest chyba wykorzystywana do gry zakładającej kontynuację trendu. Co do analizy fundamentalnej, za najlepszych analityków uważane są osoby, które potrafią uchwycić istotną zmianę fundamentów, czyli punkty zwrotne. Jednak takie sytuacje są relatywnie rzadkie. Znacznie częściej mamy do czynienia z kontynuacją – dalszym pogorszeniem lub dalszą poprawą. Ja staram się odnajdywać zarówno punkty zwrotne, jak i momenty, po których powinna nastąpić kontynuacja. Są okresy, w których w większym stopniu można się doszukiwać tych pierwszych, a w innych okresach tych drugich.
Jesteś zwolennikiem łączenia analizy technicznej z fundamentalną. Jak to robisz?
Posłużę się przykładem spółki LPP, która była jednym z moich typów w konkursie Parkiet’u. Kurs spółki doszedł w 2014 roku do poziomu 10 tys zł, potem cofnął się do poziomu poniżej 4 tys zł (w 2016). W pierwszej kolejności patrzyłem na sentyment globalny inwestorów do rynków wschodzących. Brałem też pod uwagę kurs walutowy USD/PLN. Następny element to nastroje konsumentów w Polsce i innych krajach naszego regionu, w których działa spółka. Mimo negatywnego sentymentu, spółka poprawiała cashflow, zarządzanie zapasami, zredukowała zadłużenie. Miała dla mnie znaczenie również jakość zarządzania oraz jej wysoka transparentność. Analiza techniczna podpowiadała mocne wyprzedanie i wydawało się, że spółka jest w momencie zwrotnym. Skala cofnięcia w okresie 2014-2016 (ok 60%) była podobna do tej z okresu 2007-2009. Zdarzyły im się słabsze kolekcje, wycofali jedną markę ( Tallinder), która okazała się niewypałem, byli przed otwarciem salonu w Londynie, którego czynsz jest gigantyczny, z polskiej perspektywy. W moim odczuciu były jednak spore szanse, że ich to nie zabije ale wzmocni. Obecny kurs wynosi ok. 10 tys zł, ale spółka nie powiedziała chyba jeszcze ostatniego słowa. Czas pokaże.
Wśród najbogatszych inwestorów na świecie raczej nie znajdziemy tych, którzy bazują na analizie technicznej, lecz na fundamentach. Czy zgodziłbyś się, że gdy w grę wchodzą duże pieniądze, możemy się oprzeć już tylko na analizie fundamentalnej?
Powiedzenie rynkowe mówi, iż analiza fundamentalna podpowiada co kupić natomiast analiza techniczna kiedy. W dużym stopniu podpisałbym się pod tym sformułowaniem, przy czym, w wyniku trwania IV rewolucji przemysłowej (zanikanie bariery ludzie maszyny: Internet ludzi, Internet rzeczy i Internet danych) zwiększa znaczenie holistycznego podejścia, czyli łączenia różnych perspektyw.
Generalnie lubię spółki, których władze ograniczają ryzyko nietrafionych inwestycji. Dobrego lidera poznaje się wtedy, gdy jest pod górkę, a nie z górki. Spółki, który mają silny zarząd czy radę nadzorczą w dłuższym terminie mogą dać ponadprzeciętne stopy zwrotu. To są czynniki fundamentalne. W dłuższym terminie komfort podjęcia decyzji – przynajmniej mi – daje analiza fundamentalna. Jednak bez analizy technicznej punkty zwrotne byłoby trudno zidentyfikować.