Wielu inwestorów wchodzi na rynek bez planu, często pod wpływem emocji. Wielu zaczyna przygodę z giełdą w okresie hossy. Często w jej końcowej fazie, kiedy już wszystkie media odtrąbią, że na giełdzie można dużo zarobić. Inni dokonują pierwszych inwestycji przy okazji głośnych ofert na rynku pierwotnym (debiuty dużych, znanych spółek).
Wielkim nieszczęściem jest, jeśli na samym początku pojawią się sukcesy. Początkujący inwestor nabiera przekonania, że zarabianie jest bardzo proste. „Wystarczy kupić, trochę poczekać i sprzedać z zyskiem”. Lecz w pewnym momencie wzrosty się kończą. Wartość portfela spada, a inwestor trzyma się zasady „wystarczy trochę poczekać”. Mijają dni, tygodnie, miesiące a spadki pogłębiają się. Portfel spada o kilkadziesiąt procent. Zaczynają pojawiać się pytania:
„Co mam zrobić? Jak z tego wyjść?” Jak się odkuć?”
Jakie są możliwe rozwiązania?
Niestety, nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie. Mleko się rozlało. Czasu nie da się cofnąć. Nie istnieje żadna złota porada. Pytanie „co mam teraz zrobić” można by zamienić na „Czy to już dno i od teraz będzie rosło, czy może będą jeszcze spadki?” A tego przecież nikt nie wie.
Okresy bessy trwają przeważnie nie dłużej niż kilka lat. Jednak zdarzało się, np. po Wielkim Kryzysie w USA, że na nowe szczyty indeksy czekały prawie 30 lat. Może się okazać, że wystarczy poczekać kilka miesięcy, żeby odzyskać pieniądze. Natomiast, w czarnym scenariuszu, niektórym może nie starczyć życia, żeby zobaczyć dodatnie saldo. A jeśli Twój portfel jest bardzo skoncentrowany, np. masz akcje tylko jednej spółki, może się okazać, że nigdy nie wyjdziesz z inwestycji. Wiele spółek przecież bankrutuje.
Ile czasu jesteś skłonny czekać? Ile wytrzymasz psychicznie? Czy jesteś w stanie czekać do skutku, bez względu ile to potrwa? Czy akceptujesz ryzyko, że mógłbyś stracić resztę, która została?
1. Nic nie rób i czekaj dalej
Jeśli nie jesteś w stanie pogodzić się ze stratą i możesz sobie pozwolić na to, żeby długo czekać… to czekaj. Szczególnie jeśli kwota, która zainwestowałeś jest względnie mała i nie rujnuje cię.
2. Sprzedaj i potraktuj to, jako koszt nauki
Jeśli już nie wytrzymujesz, nie możesz sobie pozwolić na dalsze straty to sprzedaj. Zastanów się jak to się stało i wyciągnij wnioski. Stratę potraktuj jako koszt nauki. No i pamiętaj, że masz 5 lat na wykorzystanie tarczy podatkowej. Jednak zanim ponownie zainwestujesz, zadaj sobie kilka ważnych pytań:
- Kiedy kupować? Kiedy warto wchodzić na rynek? Jakimi kryteriami się kierować? Co jest Twoją mocną stroną? Dlaczego akurat Twoje akcje miałyby wzrosnąć?
- Kiedy sprzedawać? Kiedy wyjść z rynku? Co zrobić jeśli nie będzie szło po mojej myśli? Jaką stratę jestem w stanie zaakceptować?
- Jaką część swoich oszczędności inwestować? Jaka część pieniędzy powinna być inwestowana na różnych etapach?
Wielu inwestorów po tym jak się sparzy, nie wraca już na rynek. Jednak możliwe, że wiele osób będzie kiedyś jeszcze inwestować, np. prowadzić własny biznes. Zawsze będą pojawiać się te same pytania:
- Jaka jest moja przewaga konkurencyjna, w czym jestem dobry, na czym się znam, co potrafię lepiej niż inni? Dlaczego klienci mieliby kupować akurat u mnie, a nie u konkurencji?
- Ile czasu dam biznesowi, żeby zaczął na siebie zarabiać? Kiedy wycofać się z biznesu, jeśli towar nie będzie schodził? Na jaką stratę mogę sobie pozwolić?
- Ile pieniędzy zainwestować na początek? Kiedy zwiększać zaangażowanie w biznes?
Czego NIE robić?
Chyba zgodzisz się ze mną, że nie ma dobrej odpowiedzi na pytanie „co zrobić, gdy mleko się wyleje”. Łatwiej jest odpowiedzieć na pytanie „czego NIE robić”. Generalnie – nie pogrążać się.
-
Uśredniać w dół?
Kupuję jedną akcję po 100zł. Kurs spadł i obecnie wynosi 50zł. Ponownie kupuję jedną akcję. Średni kurs kupna wyniesie 75zł. Zatem żeby wyjść na plus, potrzebuję wzrost kursu o 25, a nie 50zł. Genialne? Niestety to tylko złudzenie. Kurs średni istnieje tylko w mojej głowie. W rzeczywistości dokonałem dwóch inwestycji po różnych cenach. Przy sprzedaży wszystkich akcji zamknę tak na prawdę dwie inwestycje. Pierwsza była chybiona a druga dokonana tylko dlatego, że nie potrafiłem pogodzić się ze stratą na pierwszej.
Jaki to ma sens? Oczywiście może się okazać, że kurs wzrośnie i odzyskam pieniądze. Lecz jeśli spółka zbankrutuje, tracę wszystko. Wyobraź sobie, że jakiś przedsiębiorca zakłada firmę produkcyjną. Stawia jedną fabrykę lecz jego produkty się nie sprzedają. W związku z tym postanawia otworzyć drugą fabrykę, żeby się odkuć. To hazard.
2. Przejść na forex?
„Sparzyłem się na giełdzie – odkuję się forexie. Straciłem już dużo czasu, więc posłużę się lewarem”. No tak, uderzam głową w ścianę, bez skutku, więc teraz uderzę z rozbiegu. Kupiłem w hurtowni towar ale nikt go nie chce kupować, zatem wezmę pożyczkę i dokupię jeszcze więcej towaru.
Jeśli moja strategia nie przynosi sukcesu na giełdzie to na forexie też nie przyniesie a skorzystanie z dźwigni może tylko spowodować katastrofę. Forex jest „dla ludzi” ale to wyższa szkoła jazdy. Wszystko odbywa się dużo szybciej. O forex’ie lepiej zacząć myśleć dopiero, jak już będziesz mieć duże zaufanie do swojej strategii.