Dobra strategia inwestycyjna powinna być tak zbudowana, aby przede wszystkim chronić Twój kapitał. Początkujący inwestorzy najczęściej skupiają się na tym “kiedy kupić”. Jednak ważniejsze jest, kiedy sprzedać. Nie będziesz mieć przecież 100% udanych inwestycji. Strategia, która nie chroni kapitału w dłuższym okresie może doprowadzić do bankructwa.
Początkujący inwestorzy bardzo często dokonują inwestycji bez przemyślenia, często pod wpływem emocji. Zaczynają się zastanawiać dopiero, gdy mleko się rozleje. Gdy portfel spadnie o 50% lub więcej, pojawia się pytanie “co z tym zrobić”. Niestety na tym etapie nie ma już sensownej odpowiedzi.
Jakie błędy mogą doprowadzić Cię do bankructwa? Jak wyglądały portfele osób, które straciły na giełdzie cały kapitał?
Czym się różni inwestycja na giełdzie od innych inwestycji, np. we własny biznes?
Niczym 🙂
Budując biznes musisz odpowiedzieć sobie na kluczowe pytanie:
- dlaczego klienci mieliby kupować właśnie u Ciebie?
Załóżmy, że otwierasz punkt gastronomiczny typu kebab 🙂 Musisz mieć jakąś przewagę konkurencyjną, coś co cię wyróżni, sprawi że klienci przyjdą akurat do Ciebie. Może masz wyjątkowo duży wybór sosów? A może dłuższe godziny otwarcia lub lepsze opakowania?
Tak samo inwestując na giełdzie musisz zadać sobie pytania:
co miałoby sprawić że odniesiesz sukces? W jakiej dziedzinie posiadasz wyjątkową wiedzę? Którymi narzędziami będziesz się posługiwać? Dlaczego akurat Twoje akcje miałyby wzrosnąć?
Bez odpowiedzi na to pytanie, nie ma sensu rozpoczynać żadnej inwestycji.
Ok. Odpowiedziałeś już sobie na pytanie o receptę na sukces. A właściwie przyjąłeś pewne założenia. Nie masz pewności, czy to faktycznie przyciągnie klientów. Co zrobisz jeśli nie przyciągnie? Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będzie to strzał w dziesiątkę. Ale jeśli by nim nie był, co wówczas?
1. Miej plan B
Z moich obserwacji wynika, że brak planu “B” to najczęstsza przyczyna bankructw. Brak planu awaryjnego wyjścia z inwestycji w razie, gdyby szło gorzej, niż zakładaliśmy.
Wróćmy do kebaba 🙂 Wiadomo, że na początku może być ciężko i musisz dać sobie trochę czasu, żeby biznes stał się rentownym. Jednak każdy rozsądny przedsiębiorca przyjmie jakieś założenia, np.
“Daję sobie 6 miesięcy. Jak nie zacznie na siebie zarabiać, to zamykam”.
Nie wyobrażam sobie nikogo, kto będzie trwał w nierentownym biznesie w nieskończoność. Wiadomo – początki są trudne, biznes bywa sezonowy. Ale czy wyobrażasz sobie, że biznes przynosi stratę 6-ty rok z rzędu a ty nadal myślisz “w tym roku to już na pewno wyjdę na plus” ? Nie sądzę 🙂
Tak samo na giełdzie musisz określić sobie plan “B”. Bez względu na to czy grasz technicznie czy fundamentalnie.
Jeśli technicznie, prawdopodobnie wyznaczysz sobie jakiś poziom na wykresie. Jego osiągnięcie będzie oznaczało, że inwestycja nie idzie po twojej myśli. Może to mieć formę zlecenia Stop Loss lub możesz trzymać ten poziom w pamięci i sprzedać “ręcznie”.
Jeśli fundamentalnie, być może będzie to jakieś wydarzenie w spółce lub jego otoczeniu. Przykładowo, mogą pojawić się nowi konkurenci i uznasz że twoja “perełka” nie poradzi sobie z nimi.
Może się zdarzyć, że kupując akcje popełnisz błąd przy analizie. Kupiłeś coś bez przemyślenia, np. pod wpływem emocji, lub rzuciłeś monetą i wypadła reszka 🙂 Żadna katastrofa jeszcze z tego nie wynika. Problem może pojawić się dopiero wtedy gdy nie masz planu “B”.
Kupując akcje nie masz wpływu na to, czy wzrosną. Jedyne na co masz wpływ to wysokość ewentualnej straty. Bardzo często inwestorzy w ogólne nie zastanawiają się nad tym co zrobią, jeśli nie będzie szło po ich myśli. A plan “B” powinien być określony jeszcze przed dokonaniem zakupu.
Niektórzy powiedzą z kolei, że to właśnie Stop Loss’y są przyczyną problemów:
“rynek bardzo często dotyka mojego Stop’a, zlecenie sprzedaży się realizuje a po chwili wracają wzrosty a ja zostaję poza rynkiem ze stratą”.
To nie jest powód, żeby w ogóle nie mieć planu “B”. Może masz zbyt ciasno ustawione zlecenia zabezpieczające?
Jeszcze inni powiedzą “ja z założenia podejmuję duże ryzyko i nie zamierzam sprzedawać akcji ze stratą, bo wierzę, że w końcu wyjdę na plus”. Takie podejście nie musi prowadzić do bankructwa. Pod jednym warunkiem – odpowiednio zarządzasz wielkością pozycji a portfel jest zdywersyfikowany.
2. Dywersyfikacja
Nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka – słyszymy to aż do znudzenia. A jednak, ilu jest inwestorów, których portfele składają się z akcji tylko jednej spółki?
Wracając do przykładu z kebabem – rozsądny przedsiębiorca będzie miał zdywersyfikowane menu – różne rodzaje mięsa, ciasta, dodatków itd. Jakby w menu miał tylko jedno danie to mogłoby się okazać, że prawie nic nie sprzedaje i splajtuje.
Zatem czy koncentracja z zasady jest zła? Oczywiście, nie. Koncentracja może być tym wyższa, im bardziej się w czymś specjalizujesz, im masz większą wiedzę w temacie oraz im masz większą przewagę konkurencyjną. Czyli im wyższe jest prawdopodobieństwo sukcesu. Natomiast im mniejszym ekspertem jesteś, tym bardziej Twój portfel powinien być zdywersyfikowany.
3. Zarządzanie wielkością pozycji
Zarządzanie wielkością pozycji to kluczowy element każdej strategii. Ono decyduje o wszystkim!
Jeśli założymy, że masz skoncentrowany portfel składający się z jednej spółki oraz nie masz żadnego planu “B” (zamierzasz trzymać do skutku), to:
- jeśli zainwestowałbyś cały swój kapitał a spółka by zbankrutowała to tracisz wszystko,
- jeśli zainwestowałbyś jedynie 1% swojego kapitału to zupełnie tego bankructwa nie odczujesz.
Wyobraź sobie, że zakładasz biznes, np. sprzedaż odzieży przez Allegro. Czy od razu wpakujesz cały kapitał w towar, następnie go wystawisz i będziesz czekać, co się wydarzy? Myślę, że nie. Najpierw pewnie kupisz małą partię towaru i sprawdzisz czy jest zainteresowanie Twoim produktem. A jeśli się okaże, że Twoje odjechane ciuchy dobrze się sprzedają to kupisz więcej towaru. Jeśli jesteś początkujący zacznij od małych kwot a wraz z sukcesami stopniowo zwiększaj pozycję.
Skrajne przykłady zbyt wysokiego obstawiania pozycji najczęściej można spotkać przy grze na kredyt lub z wykorzystaniem dźwigni na platformach forex’owych. Znam przypadki osób, które z sukcesem grają na kredyt. Dźwignia jest przeważnie niezbędna, gdy “polujesz” na małe ruchy cenowe w krótkich interwałach czasowych. Taka gra wymaga jednak dużego doświadczenia i zaufania do swojej strategii.
Inna kwestia to tzw. uśrednianie w dół, czyli dokupowanie akcji wraz z ich spadkiem. Powszechne przy strategiach przeciw-trendowych. Polujesz na dołek – ale po kupnie okazuje się, że rynek dalej spada (a miał rosnąć, więc twoje założenie było błędne). Znowu wydaje ci się, że jest już dołek więc znowu kupujesz. Ale potem znowu spada (znów nie miałeś racji, że teraz już będzie rosnąć). Jeśli skończy się bankructwem to tracisz wszystko. To tak jakbyś otworzył biznes, który przynosiłby straty, a ty, zamiast zamknąć go, otwierałbyś następny oddział “żeby się odkuć”. A jeżeli ten też by był nierentowny to otwierasz jeszcze jeden. Jak w kasynie 🙂
Różne punkty widzenia wzbogacają dyskusję i mogą bardzo pomóc innym. Zachęcam Cię do dzielenia się swoimi przemyśleniami – dodaj komentarz poniżej.