Całe rzesze inwestorów indywidualnych codziennie próbują pokonać rynek. Statystyki są jednak nieubłagane – większość osób kończy rok na minusie. Czego brakuje, żeby osiągnąć sukces w inwestowaniu, można zrozumieć dowiadując się jak inwestują profesjonalni traderzy. Dziś nadarza się ku temu wspaniała okazja. Moim rozmówcą jest Marek Chajęcki, manager traderów z warszawskiego biura firmy proptradingowej OSTC, który od 14 lat wspiera traderów w codziennej pracy. Zapytałem Marka, jak inwestują profesjonalni traderzy, zatrudniani do inwestowania pieniędzy na rachunek firmy. Interesowało mnie w szczególności:
- Dlaczego trader może woleć inwestować w firmie proptradingowej niż samodzielnie w domu?
- Jak wygląda rekrutacja traderów?
- Jakie cechy powinien posiadać trader – czy każdy może nim zostać?
- Jakie strategie stosują traderzy – czy firma zapewnia im gotowe “recepty na zarabianie”?
- Jak wygląda codzienna praca tradera i z jakimi wyzwaniami się on mierzy?
Czym zajmuje się OSTC?
OSTC jest jedną z wiodących na świecie firm handlujących derywatami. Nasza misja jest prosta: chcemy zdemokratyzować świat tradingu i stworzyć możliwości handlu na globalnych rynkach dla każdego. Jesteśmy obecni na wszystkich największych światowych giełdach futures, od głównych zachodnich rynków, jak CME, ICE, Eurex aż po giełdę Bovespa w Brazylii, OSE w Osace czy SGX w Singapurze. Generując bardzo duży wolumen na każdej z tych giełd, zapewniamy niezwykle ważną dla wszystkich uczestników rynku płynność. Dzięki dużej liczbie aktywnych traderów OSTC, płynność ta jest bardzo stabilna.
Oprócz tego, poprzez nowo założoną platformę ZISHI, zapewniamy edukację rynkową oraz rozwijamy biometryczną technologię, która dzięki intuicyjnym narzędziom, na co dzień ma pomagać traderom lepiej zrozumieć ich optymalny poziom wydajności i związek między ciałem, umysłem a wynikami. To pozwala im podejmować lepsze decyzje na rynkach.
Czyli zatrudniacie traderów, którzy inwestują na rachunek firmy…
Tak, nowo zatrudnionych pracowników szkolimy i wspieramy w rozwoju, a oni podejmują decyzje na rynkach futures z wykorzystaniem kapitału firmy. W naszych nowych grupach pojawia się coraz więcej kobiet i chciałbym podkreślić, że mimo iż w wywiadzie używam głównie zwrotów „trader”, czy „traderzy”, odnoszę się zarówno do kobiet, jak i mężczyzn.
Jaka jest Twoja rola?
Jestem starszym menedżerem warszawskiego biura OSTC. Działając w zespole wraz z kolegami menedżerami prowadzę najstarsze biuro w Polsce. Sukces biura jest spójny z sukcesem traderów, dlatego szkolimy ich oraz prowadzimy w rozwoju tradingowym w kierunku realizacji celów.
Czy Ty na początku też byłeś traderem?
Tak, swoją przygodę z OSTC zacząłem 14 lat temu. Byłem w pierwszej, 9-osobowej grupie traderów, która została zatrudniona w 2005 roku, kiedy OSTC rozpoczęło swoją działalność w Polsce. Sukces grupy zachęcił firmę do dalszego rozwoju i zatrudniania kolejnych traderów, a ja zostałem poproszony wówczas, żeby zająć się szkoleniem tych osób. Niedługo potem uczestniczyłem w otwieraniu kolejnych biur w Polsce – w Poznaniu, Łodzi, Gdańsku i Krakowie, wraz z lokalnymi menedżerami wspierając nowych traderów w rozwoju tradingowym. Od kilku lat koncentruję się już jednak tylko na Warszawie.
Dlaczego trader woli przyjść do OSTC i inwestować na rachunek firmy, niż robić to samodzielnie w domu na rachunek własny?
Kilka elementów ma tu duże znaczenie.
Po pierwsze, osoby, które do nas przychodzą nie muszą mieć i nie ryzykują własnych pieniędzy. To OSTC zapewnia kapitał, a trader lub traderka inwestuje tylko swój czas, uczestnicząc natomiast w wypracowanym zysku. Jeżeli traderzy ponoszą straty, to OSTC musi je „wziąć na siebie”, podczas gdy osoba inwestująca na własny rachunek musi zainwestować własny kapitał, który ryzykuje przy każdej decyzji tradingowej i który może potencjalnie stracić.
Kolejny element to koszty transakcyjne, a każdy, kto kiedykolwiek próbował swoich sił na rynkach finansowych, zdaje sobie na pewno sprawę jak bardzo są one istotne. Dzięki generowanemu przez OSTC olbrzymiemu wolumenowi, który stawia firmę pośród największych graczy na handlowanych giełdach, traderzy OSTC mają niskie koszty transakcyjne, nieosiągalne dla indywidualnego inwestora. Niskie koszty transakcyjne znaczą z kolei opłacalność wielu strategii, nieopłacalnych przy kosztach wyższych, oraz przekładają się na większą liczbę szans, niższe koszty nauki i większą zyskowność traderów.
Następny bardzo ważny element to atmosfera, a wraz z nią dostęp do wiedzy i doświadczenia innych traderów oraz menedżerów. Nie traduję sam w domu. Mogę podzielić się swoimi przemyśleniami z innymi, zobaczyć inny punkt widzenia, zainspirować się oraz łatwiej i szybciej pokonać stojące przede mną wyzwania. To wszystko bardzo pomaga się rozwijać oraz zwiększa prawdopodobieństwo i rozmiar sukcesu.
KNF podaje statystyki, z których wynika, że 80% graczy Forex traci pieniądze. Jak wyglądają wasze statystyki?
Szczerze mówiąc nie znam akurat statystyk KNF, a wszelkie inne statystyki, na które się natknąłem, mówią, że miniumum 90% ludzi traci pieniądze na giełdzie. Statystyki KNF wydają mi się zaniżone. Niemniej jednak, u nas wygląda to zdecydowanie lepiej, a to za sprawą chociażby wspomnianych już w poprzednim pytaniu elementów. Poza tym my prowadzimy mocną selekcję kandydatów na stanowisko tradera, szkolimy ich, wspieramy i prowadzimy w rozwoju i realizacji celów. Dla naszych traderów i traderek inwestowanie to nie jest zajęcie poboczne, a coś, na czym bardzo mocno się koncentrują, inwestując w to swoją energię i czas. To wszystko razem powoduje, że prawdopodobieństwo odniesienia sukcesu w tradingu w OSTC jest nieporównywalnie wyższe niż dla statystycznego człowieka. Warto tu jednak pamiętać, że trading jest bardzo ciężkim i wymagającym zajęciem, a sukces jest trudny do osiągnięcia i nie możemy zagwarantować go każdemu.
Rozumiem, że wasi traderzy nie pracowaliby tutaj, gdyby nie zarabiali.
Generalnie tak. Po pierwsze zatrudniając nowego tradera lub traderkę, nie od razu oczekujemy, że ta osoba osiągnie zysk. My inwestujemy w osobę, w której widzimy potencjał i rozumiemy, że realizacja tego potencjału to proces.
Po drugie nawet doświadczeni traderzy mogą mieć gorsze okresy, kiedy nie zarabiają. Ważne, by być świadomym, że traderzy operują w środowisku zmieniających się warunków. To, co działało do tej pory nie musi działać w przyszłości. Elastyczność i możliwość szybkiej adaptacji jest naprawdę ważna, a zarabianie pieniędzy jest rezultatem procesu adaptacji. Jeżeli widzimy, że ten proces idzie w dobrym kierunku, to jesteśmy gotowi inwestować w traderów, mimo iż mają ciężki okres.
Wspomniałeś, że selekcja kandydatów jest dość ostra. Tomasz Kwiatek w wywiadzie podczas Invest Cuffs powiedział, że rekrutację przechodzi ok. 5% kandydatów. Jakie cechy powinien mieć trader?
Szukamy ludzi, dla których trading jest pasją. Żeby odnieść sukces w tradingu, tak jak w każdej innej dziedzinie nastawionej na wyniki (np. w sporcie), trzeba być gotowym na poświęcenia i ciężką pracę. Jeśli to, co robię, nie jest dla mnie pasją, nie daje mi satysfakcji, to nie będę w stanie konsekwentnie iść do przodu. Prędzej czy później poddam się na drodze do sukcesu. Trudne momenty będą się zdarzały – to jest pewnik. To jest czas weryfikacji, komu bardzo zależy na tradingu. Wówczas najsłabsi odpadają, a najmocniejsi wyciągają lekcję, która pozwala im się rozwinąć. Trzeba być gotowym na mnóstwo niekomfortowych chwil i mnóstwo porażek.
Duże znaczenie ma kwestia elastyczności, dopasowania się. Nie wystarczy ciężko pracować, ale trzeba do tego pracować mądrze. Usilnie robiąc coś, co nie działa, nie da się osiągnąć sukcesu. Trzeba poznać siebie oraz rynki i dostosować się poprzez zmianę zachowań. Wiąże się to często z koniecznością odłożenia swojego ego na bok, spojrzenia na siebie z boku – autorefleksji, wyłapaniu, co warto robić i na wprowadzeniu zmiany. Ludzie często patrzą na rynek przez pryzmat własnego ego i w ten sposób podejmują decyzje, zamiast tradować to, co się w rzeczywistości na nim dzieje. Jeśli ktoś jest mocno otwarty na rynek i skoncentrowany na procesie prowadzącym do zarabiania, to rynek mu pokaże, jak to zrobić.
Z tego, co mówisz, chyba nie każdy może być traderem?
Jeśli komuś zależy, żeby być traderem (w prawdziwym tego słowa znaczeniu), to jest gotowy zrobić wszystko, żeby to osiągnąć, w tym dostosować się do rynku. Wszystko sprowadza się do tego, co jest dla mnie ważne, na czym się koncentruję, po co tak naprawdę przychodzę na rynek. Jeżeli ktoś chce zarabiać, to patrząc na siebie i rynek będzie zadawać sobie pytania, co warto robić żeby to osiągnąć, a następnie będzie zgodnie z tym działać. Można też przyjść na rynek w poszukiwaniu emocji – jest wiele powodów, dla których ludzie tak naprawdę przychodzą na rynek i bardzo często nie jest to tym, co werbalnie deklarują. Rynek pozwala im realizować to, co dla nich w rzeczywistości ważne.
Jakie strategie stosują Wasi traderzy? Czy podczas szkoleń uczycie ich konkretnej strategii czy każdy działa inaczej?
My dajemy im ramy podejmowania decyzji, parametry ryzyka, uczymy pewnego sposobu spojrzenia na rynek, sposobu myślenia. Natomiast to trader musi to dostosować do rynku i do siebie. Kluczem do sukcesu jest zrozumienie rynku, dostrzeżenie pewnych wzorców jego zachowania, ale z drugiej strony zrozumienie siebie. Mogę zrozumieć, jak “chodzi” rynek, ale zagrożeniem dla strategii mogę być ja sam, mogę nie być w stanie jej zrealizować. Trzeba mieć świadomość, że jako ludzie, w 95% działamy na „autopilocie” – zgodnie z utartymi podświadomymi wzorcami. Muszę wiedzieć, które wzorce mojego zachowania działają na moją korzyść, a które przeciwko mnie. W niektórych sytuacjach mogę reagować podświadomie w sposób dla siebie niekorzystny. Jeżeli uda mi się to wyłapać, to mogę wprowadzić zmiany. Każdy ma swoje mocne strony, ale też słabości. Trzeba dążyć przede wszystkim do tego, aby poznać i wykorzystywać swoje zalety, a oprócz tego starać się swoje słabości zamieniać w mocne strony. W ten sposób następuje rozwój – także rozwój strategii i rozwój tradera.
Jak wyglądają początki na rynkach?
Wprowadzając traderów w rynek, zaczynamy od rynku stopy procentowej, który jest generalnie najbardziej płynny i najbardziej stabilny. Na nim pokazujemy, w jaki sposób funkcjonuje rynek. Kiedy traderzy zrozumieją i opanują podstawowe zależności, wówczas rozszerzamy wachlarz instrumentów o inne – bardziej zmienne i mniej płynne. Dla osób bez doświadczenia rynki bardzo dynamiczne wydają się często najbardziej ciekawe, wciągające, ale rzeczywistość jest taka, że przeważnie znacznie trudniej się na nich zarabia. Nowy trader na początku często nie potrafi jeszcze na te rynki właściwie patrzeć – nie ma jeszcze wyćwiczonego oka, intuicji i podąża za instynktami, które przeważnie są zgubne. Dlatego warto zacząć od rynku bardziej statycznego, a dopiero później przejść na bardziej zmienne. Oczywiście są osoby, którym rynek stopy procentowej najbardziej odpowiada charakterologicznie i te osoby, mimo że mają już możliwość tradowania rynków “mocniej chodzących”, pozostają na rynkach bardziej stabilnych. My, menedżerowie, znając tradera – jego mocne i słabe strony – jesteśmy w stanie zasugerować, jaki rynek i jaki sposób tradowania danej osobie powinien odpowiadać. To w połączeniu z wynikami na poszczególnych rynkach pozwala traderowi zdecydować, na jakich rynkach najlepiej dla niego jest się skupić.
Czy można sobie wyobrazić, że jeden z waszych traderów będzie stosował np. strategię podążającą za trendem, a inny przeciw-trendową?
Tak. To znowu kwestia indywidualna. Niektórzy traderzy lepiej sobie radzą podążając za trendem, inni z kolei wbrew trendowi. Każdy trader jest inny, inaczej myśli, czuje, działa i ma inną tolerancję ryzyka. Każdy poznaje siebie jako gracza ma rynku i musi znaleźć swoją przewagę, która odpowiada indywidualnym predyspozycjom. Dla dwóch różnych traderów może to nawet znaczyć przeciwstawne pozycje w tym samym momencie, na tej samej cenie.
Czy dobrze rozumiem, że ich strategie nie są automatyczne, tylko “ręczne”?
Nasi traderzy i traderki to, według branżowego słownictwa, „click traders”. Generalnie podejmują oni swoje decyzje i egzekwują je „ręcznie”, poprzez kliknięcie myszką. Oczywiście wspieramy się przy tym różnymi rodzajami zleceń, które mają pewne elementy automatyczne.
Na jakich rynkach inwestujecie? Tylko terminowych?
Tak, tylko na regulowanych rynkach futures.
Jaki horyzont czasowy obierają traderzy?
Większość strategii to strategie intra-day. Nasz sposób tradowania jest dość intensywny. Jeśli na rynku dzieje się bardzo dużo, inwestycja może trwać raptem sekundę. Jeśli rynek jest bardziej statyczny, trwa ona nieraz kilka godzin. Czasem się zdarza, że zostawiamy pozycję na noc, szczególnie w przypadku rynków stabilnych, kiedy pozycja jest zabezpieczona. Jednak ok. 95% inwestycji jest zamykanych tego samego dnia.
Jaka jest wasza oczekiwana stopa zwrotu w skali roku?
Nie mamy czegoś takiego. Każdy nowy trader zaczyna ze stanem konta na poziomie 0 i ma określony limit pozycji, które może otworzyć, a depozyt zabezpieczający do otwartej pozycji jest zapewniony przez OSTC. Wygenerowany profit czy strata powodują odpowiedni wzrost czy spadek stanu konta wobec wyjściowego „zera”. Ten limit pozycji wiąże się bezpośrednio z wynikami. Im lepiej trader radzi sobie na danym rynku i czym lepszy ma stan konta, tym limit jest większy. Trudno tu mówić o stopie zwrotu, liczy się wygenerowany profit czy strata w wartościach bezwzględnych.
Czy zauważyłeś u traderów jakieś cechy wspólne?
Każdy jest inny. Jedna osoba ma duży apetyt na ryzyko, a druga jest bardziej ostrożna. Jedna lubi inwestować z trendem, inna przeciwko trendowi. Wspólnymi cechami są na pewno pasja, koncentracja, pracowitość, determinacja, autorefleksja i elastyczność.
Czy najlepsze wyniki uzyskują osoby, które mają największy apetyt na ryzyko?
Nie można tego jednoznacznie powiedzieć, jednak żeby odnieść sukces w tradingu, nie można bać się tradować. Kluczem jest zachowanie określonego balansu, co jest rezultatem wychodzenia ze swojej strefy komfortu i wprowadzania zmian.
Każdy staje przed wyzwaniami, które są dla niego czy dla niej kluczem do sukcesu w tradingu. Osoby bardzo aktywne, które nie boją się i ciągle działają, ale którym brakuje autorefleksji i wyciągania wniosków, muszą iść w tę właśnie stronę. Z kolei osoby, które podchodzą bardzo rozumowo do tradingu i dużo analizują, a boją się działać i podejmują niewiele decyzji, muszą przełamywać się w tym kierunku. Sukces w tradingu wymaga znalezienia równowagi między myśleniem (analizą, wyciąganiem wniosków) i działaniem (dawaniem sobie szans, by próbować i wprowadzać zmiany). Osoby, które najlepiej sobie radzą, przeważnie podejmują dużo decyzji, wyciągają wnioski i wprowadzają zmiany, budując przy tym doświadczenie, które pozwala im wyczuć rynek i podświadomie podejmować trafniejsze decyzje niż reszta.
Inwestują oni w oparciu o wyczucie?
Trzeba pamiętać, że podświadomie jesteśmy w stanie wziąć pod uwagę nieporównywalnie więcej rzeczy niż jesteśmy to w stanie zrobić świadomie – rozumowo. Na rynku pewne rzeczy trzeba poczuć, to nie są rzeczy stricte rozumowe. Osoby, które dają sobie dużo szans, uczą się rynku nie tylko z punktu widzenia faktów, ale też uczuć oraz emocji, na bazie dotychczasowych doświadczeń mogą wyczuć, co prawdopodobnie zamierza on zrobić. W konsekwencji tego często są w stanie podświadomie działać właściwie. Według mnie najlepsi traderzy to prawdziwi artyści.
Ile czasu w ciągu dnia pracują traderzy?
To znowu jest kwestia indywidualna. Traderzy pracują średnio 8 godzin dziennie, najlepsi przeważnie pracują więcej. Ale sam czas pracy nie jest tu najbardziej kluczowy. Dużo istotniejsza jest jakość pracy. Mogę siedzieć 20 godzin przed ekranem, ale jeśli nie podejmuję decyzji, to nic z tego nie będzie. Są osoby, które w ciągu kilku godzin są w stanie pracować efektywniej niż inni przez kilkanaście. Ważna jest tutaj odpowiednia koncentracja i zarządzanie energią. Są okresy, kiedy trading jest bardziej i mniej intensywny zarówno w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca, jak i roku – traderzy przeważnie starają się wykorzystać okresy najbardziej intensywne, a później odpocząć. Regeneracja jest istotna.
Czy ciężka praca, wymagająca całodziennego wpatrywania się w rynki, nie prowadzi do tzw. overtradingu i wypalenia? Czy można mówić o “cyklu życia tradera”?
Oczywiście ryzyko wypalenia istnieje i nie zawsze jest ono efektem overtradingu.
Trudno mówić o jakimś określonym cyklu życia tradera, choć zawód ten jest bardzo ciężki i wymagający, a utrzymanie energii i determinacji po wielu latach może wymagać zmian, zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Są z nami osoby, które pracują w OSTC od samego początku. Z czasem zarówno rynki, jak i ludzie oraz ich priorytety się zmieniają. Trading może stać się dla kogoś mniej ważny niż był wcześniej. Rynki również zmieniają się cały czas i trzeba się do nich dostosowywać. To dotyczy zarówno młodych, jak i starszych traderów. Ktoś, kto jest długo na rynku, kto zrealizował swoje cele, może w pewnym momencie uznać, że coś innego stało się dla niego ważniejsze i nie chce alokować swojej energii na wprowadzanie kolejnej zmiany, by dostosować się do rynku. Jeżeli jesteś młody, masz mnóstwo czasu, nie masz innych zobowiązań, to łatwiej jest się temu poświęcić.
Z wiekiem jest chyba trudniej się zmieniać…
Generalnie tak. Z biegiem czasu to dostosowywanie staje się coraz trudniejsze, bo pewne procesy myślenia czy podejmowanie decyzji są coraz bardziej utrwalone. Tak jest z każdym przyzwyczajeniem. Jeśli robię coś od miesiąca, to łatwiej jest to zmienić, niż gdy robię to przez kilka czy kilkanaście lat. Dostosowanie się do rynku jest jednoznaczne ze zmianą swoich nawyków, swoich utartych schematów.
Podejmując decyzję, człowiek jest w stanie wziąć pod uwagę dość małą liczbę czynników. Czy w dobie automatyzacji to się zmienia?
Rzeczywiście, świadomie człowiek jest w stanie wziąć pod uwagę niedużą liczbę czynników. Natomiast podświadomie operuje na nieporównywalnie większej bazie własnych doświadczeń, co ma swoje dobre i złe strony. Dzięki świadomości jesteśmy jednak w stanie „wytrenować” podświadomość, żeby coraz lepiej działała dla realizacji naszych celów, także tradingowych. Jak już wspominałem, w ten sposób działają najlepsi traderzy. Oczywiście automatyzacja stawia przed traderami dodatkowe wyzwania i może wielu z nich wyeliminować z rynku, ale wierzę, że najlepsi zawsze będą w stanie się dostosować.
Rynki cały czas się zmieniają. Czy dostrzegacie zwiększający się handel automatyczny?
Tak, trzeba być przygotowanym, że jest to trend, który będzie kontynuowany. Warto jednak pamiętać, że, podobnie jak trader, nie każdy automat zarabia i nie każdy jest i będzie w stanie dostosować się do rynku, przez co trudno postrzegać automaty tylko w sposób negatywny z punktu widzenia tradera.
Wróćmy jeszcze na chwilę do emocji. Pracując w biurze maklerskim widziałem, że bardzo dużo ludzi idzie na rynek właśnie po nie. Ale czy chcąc zarabiać, nie należałoby raczej dążyć do ich ograniczenia? Czy macie jakieś sprawdzone przepisy, jak sobie z nimi radzić?
Po pierwsze, emocje są konsekwencją czegoś, co doświadczamy, są pewnego rodzaju sygnałem. Każdy ma wpływ na to, jaka jest ich siła, choćby przez wielkość pozycji oraz przygotowanie na różne warianty tradingowe. Po drugie, każdy z nas odczuwa emocje i dla własnego dobra każdy powinien na nie patrzeć w sposób pozytywny, a nie jak na coś, co trzeba wyeliminować. Emocje są dla nas doskonałą wskazówką, informacją zwrotną. Weźmy na przykład stres. Stres sam w sobie nie jest czymś negatywnym. W odpowiedniej dawce, zwiększa koncentrację i skupienie, co jest pozytywne. Dopiero jeśli jest zbyt duży, paraliżuje i nie jesteś w stanie podejmować racjonalnych decyzji.
Czy osoby bez wiedzy i doświadczenia powinny w ogóle inwestować na rynku? Przykładowo Warren Buffett radzi takim osobom inwestować pasywnie, korzystać z funduszy naśladujących rynek.
Zgodziłbym się z Warrenem Buffettem. Należy jednak zdawać sobie sprawę i zaakceptować fakt, że nawet inwestując pasywnie istnieje duże ryzyko utraty środków, przynajmniej w krótkim terminie. Warto przy każdej inwestycji poznawać jej ryzyko, mieć świadomość, że mogą wydarzyć się sytuacje, które do tej pory nie miały miejsca, a jeśli planuje się inwestować indywidualnie to powininno się założyć, że najprawdopodobniej przecenia się swoje umiejętności. Zdecydowanie odradzałbym aktywny handel osobom, które nie są w stanie się na tym mocno skoncentrować i robić to profesjonalnie.
Traderzy, który do was przychodzą, są przez was szkoleni. Na rynku jest masa różnego rodzaju literatury, ale czy w waszym przypadku ona jest w ogóle potrzebna?
Tak, warto czytać. W literaturze każdy może znaleźć coś dla siebie. Każdy ma inny charakter, wiedzę i doświadczenie, przez co do jednej osoby jest w stanie dotrzeć jeden autor, a do drugiej inny. Książki mogą być inspirujące. Natomiast trzeba pamiętać, że wiedza bez działania jest bezużyteczna, dlatego zachęcam nie tylko do czytania, ale przede wszystkim do działania i wprowadzania zdobytej wiedzy w życie. Od samego czytania na temat tradingu nie stanę się lepszym traderem.
Czy są jakieś książki, które tobie utkwiły w pamięci?
Przeczytałem dość dużo książek tradingowych, w dużej mierze są to książki z psychologii tradingu. Obecnie czytam dużo książek z przeróżnych dziedzin i wiele z nich można doskonale odnieść również do tradingu.
Dla osób, które są zainteresowane tradingiem pod kątem psychologii, polecam książki Steenbarger’a (chociażby „Psychology of Trading”) czy też Steve’a Ward (High Performance Trading), z którym przez wiele lat współpracowaliśmy w OSTC. Z kolei pod kątem technicznych aspektów zachowania rynku polecam przede wszystkim lekturę książek Ala Brooks’a („Trading Price Action”).
Dziękuję za rozmowę.
Ja również ze swojej strony bardzo dziękuję. Przy okazji chciałbym pozdrowić wszystkich pracowników OSTC, z którymi do tej pory miałem przyjemność pracować, a w szczególności traderów z warszawskiego biura OSTC. Osobom, które przeczytały ten wywiad bardzo dziękuję za poświęcony czas, a wszystkim adeptom tradingu życzę powodzenia.
Świetnie się czyta, wiele rzeczy w punkt 🙂 Pozdrawiam
Dzięki, cieszę się. Też pozdrawiam 😉