ETF-y zdobywają serca inwestorów na całym świecie. W Stanach Zjednoczonych w segmencie akcji doszło wręcz do pasywnej rewolucji, ale w Europie też rozgościły się w portfelach inwestorów. Czym rynek amerykański różni się od europejskiego oraz jak wyglądają aktualne trendy? Tego dowiedzieliśmy się podczas wyjątkowej debaty z udziałem przedstawicieli czołowych europejskich dostawców ETF-ów.
Uczestnicy
- Bahram Sadighian (iShares)
- Tomas Packa (Xtrackers)
- Michael Huber (Invesco)
- Robert Sochacki (Beta Securities)
Moderator: Artur Wiśniewski (Stockbroker.pl)
Tematy
- Jaka idea stoi z inwestowaniem w ETF. Komu są one dedykowane?
- Rynek ETF na świecie – jak Europa różni się od USA. Czy Europejczycy mają inne potrzeby?
- Jakie są aktualne trendy na rynku ETF w Europie?
- Jak inwestować w ETF-y? Jak wybrać najlepszy ETF?
Gdzie obejrzeć?
Jaka idea stoi za inwestowaniem w fundusze ETF?
Tomas Packa (Xtrackers): ETF nie jest rozwiązaniem nowym. To podobny instrument do funduszu inwestycyjnego, z tą różnicą że jest handlowany na giełdzie. Są one tańsze niż “klasyczne” fundusze inwestycyjne. Ale według mnie to, co jest najważniejsze, to że są one łatwe, transparentne i elastyczne. To produkt bardzo demokratyczny – ten sam produkt jest dostępny dla inwestora instytucjonalnego jak i dla indywidualnego, przy tych samych niskich kosztach.
Bahram Sadigian (iShares): Zanim ETF-y zostały wynalezione, ok. 20-25 lat temu, klienci którzy chcieli mieć koszyk akcji musieli samodzielnie je nabywać, co było dość kosztowne. ETF oferuje cały koszyk akcji lub obligacji, opakowane jest to bezpieczną formułę funduszu, możesz je nabywać na wielu giełdach, są bardzo płynne, a do tego są efektywne kosztowo (koszty 3-5 razy niższe niż “klasycznego” funduszu). ETF-y przyczyniły się do rewolucji na rynku.
Robert Sochacki (Beta ETF): Z punktu widzenia inwestora polskiego, wielką zaletą jest transparentność i niskie koszty. Funduszy aktywnie zarządzane w Polsce są wyjątkowo drogie. Opłata za zarządzanie to obecnie nawet 3%. ETF-y pobierają poniżej 1%, poniżej 0,5% lub nawet prawie zero, jak w przypadku rynku amerykańskiego. Drugą zaletą jest transparentność – możesz unikać funduszy, które mają w portfelu coś, czego nie chciałbyś posiadać. Ale idea inwestowania w ETF też się zmienia – widzimy trend pojawiania się ETF-ów aktywnie zarządzanych. To pokazuje, że inwestorzy doceniają nie tylko wysokie stopy zwrotu w długim terminie, ale mają dla nich znaczenie też inne względy.
Michael Huber (Invesco): Tym, co czyni ETF-y atrakcyjnymi dla inwestorów indywidualnych są wysoki poziom dywersyfikacji portfela, który można osiągnąć w łatwy sposób i tani sposób. Możesz je traktować jak cegiełki, z których możesz utworzyć dowolną konstrukcję, jaka Ci odpowiada. To bardzo wygodna forma budowania portfela inwestycyjnego. W przypadku ETF nie zapłacisz wysokiej opłaty za zarządzanie, która pojawia się w przypadku “klasycznych” funduszy. Średnie koszty funduszu ETF w Europie wynoszą od ok. 0,1 do 0,3%, więc jest on ekstremalnie tani. Transparentność też jest bardzo istotnym czynnikiem. Co do wyników, bardzo fajnym narzędziem jest SPIVA, która mierzy wyniki funduszy aktywnie zarządzanych oraz ETF-ów. W horyzoncie 5-10 lat przeważnie ok. 75-80% aktywnych zarządzających nie pokonuje benchmarku. Dlatego ETF-y mają rację bytu.
Jakie są globalne trendy ETF? Jak Europa różni się od reszty świata?
Bahram Sadighian (iShares): Największą różnica jest taka, że użytkownicy w USA są inni. 50% rynku stanowią klienci indywidualni, co jest dużym sukcesem. Widzimy, że ten trend też zaczyna się w Europie. Tu 75-80% rynku stanowią inwestorzy instytucjonalni, jak fundusze emerytalne, fundusze inwestycyjne itd.
Co do trendów, z USA docierają do nas ETF-y typu smart-beta, ESG, multiasset ale także ETF-y aktywnie zarządzane. Widzimy jak te trendy docierają do Europy. Co mnie też bardzo cieszy, zaczynamy jet dostrzegać że z ETF-ów zaczynają korzystać także inwestorzy w Polsce. 7-8 lat temu, kiedy zacząłem być odpowiedzialny za Polskę, korzystali z nich głównie instytucjonalni, a obecnie widzimy rosnący popyt ze strony inwestorów detalicznych.
Wiele zmieniło się w Europie i w Polce np. w zakresie regulacji. Regulatorzy powoli zaczynają adoptować rynek i otwierać go na ETF-y. Cieszy to nas, a także inwestorów indywidualnych, fundusze inwestycyjne i emerytalne funkcjonujące w ramach 2. i 3. filara emerytalnego w Polsce.
Robert Sochacki (BETA ETF): To co jest dla mnie interesujące to nawet nie to, że w USA 40-60% rynku akcji stanowią ETF-y, a w Europie 10-20%, lecz to, dlaczego tak się dzieje. Czy Europa jest w tyle za Stanami i próbuje je gonić, a może tu nigdy tak nie będzie jak w USA? Jest kilka powodów, dlaczego Europa jest trochę inna niż USA. Myślę, że głównym jest dystrybucja i historia silnej obecności bankowości w dystrybucji funduszy w Europie. Tak samo jest w Polsce. Ale także w innych krajach, np. w Azji. Są kraje, gdzie dystrybucja wypycha z rynku nisko-kosztowe fundusze (w tym ETF-y) i ciężko wspierać dystrybucję bez możliwości wypłacania kickback-ów, czyli części opłaty za zarządzanie. Generalnie kultura bankowości inwestycyjnej w USA wspiera rozwój ETF-ów.
Druga interesująca rzecz, polski rynek ETF prawdopodobnie będzie się rozwijać nieco innym torem niż reszta Europy, bo ominęliśmy pierwsze 20 lat rozwoju rynku ETF, kiedy dominowały ETF-y typu “plain-vanilla” o prostych strategiach, związane z indeksami szerokiego rynku. Nadciągają nowe ETF-y, np. tematyczne. Nadciąga też nowe pokolenie inwestorów, którzy szukają tematów inwestycyjnych jak 5G, cloud computing, fintech, które odpowiadają ich spojrzeniu na perspektywy rozwoju gospodarki. ETF-y typu “plain-vanilla” też u nas będą, ale może się okazać, że ich obecność będzie mniejsza niż na pozostałych rynkach.
Michale Huber (Invesco): Jest jeden główny trend globalny – w kierunku inwestowania pasywnego. W USA rynek napędzają głównie inwestorzy indywidualni, podczas gdy w Europie bardziej liczą się instytucje. Inwestorzy instytucjonalni mają dużo więcej możliwości korzystania z rozwiązań pasywnych. USA i Europa to dwa główne rynki ETF-ów na świecie – odpowiadają, odpowiednio, za 70% i 17% rynku globalnego.
Co różni USA i Europę, to że w Stanach Zjednoczonych ETF notowany jest przeważnie na jednym rynku, co daje większe wolumeny handlu. W Europie jest inaczej, mamy wiele giełd: kilka głównych (Xetra-Frankfurt, SIX-Zurych czy LSE-Londyn) oraz wiele regionalnych. W konsekwencji wolumeny handlu są bardziej podzielone. A do tego inwestorzy instytucjonalni w dużym stopniu nie handlują na giełdzie, lecz bezpośrednio z market-makerami (animatorami rynku) czy brokerami.
Obserwujemy, że inwestorzy, dla których ETF jest instrumentem nowym, zaczynają z prostymi strategiami, nie chcąc poświęcać dużo czasu na zrozumienie skomplikowanych strategii. Często zaczynają od klasycznych indeksów, jak S&P500, MSCI World, które są głównymi benchmarkami. Wraz z nabieraniem doświadczenia zaczynają zwracać uwagę na zawartość ETF-ów, co odpowiada trendowi wzrostu popularności np. ETF-ów tematycznych, zwłaszcza wśród inwestorów prywatnych.
Tomas Packa (Xtrackers): Różnice między USA i Europą występują, mają podłoże historyczne, ale mocno się zmieniają. W Europie dostrzegamy trend wykorzystywania ETF-ów w planach oszczędnościowych i emerytalnych. W tym obszarze dużo się wydarzyło w ostatnich 5 latach, w kierunku rzeczywistości którą obserwujemy w USA.
Warto dodać, że są pewne różnice regulacyjne między USA i Europą. Ma to znaczenie z punktu widzenia podatkowego – europejczyków bardziej interesować powinny ETF-y europejskie, czyli UCITS. Inna sprawa, że Europejczykom nie jest łatwo kupić amerykańskie ETF-y.
80% ETF-ów w Europie handlowanych jest OTC, czyli poza rynkiem giełdowym, ale to też się zmienia. Pojawia się coraz więcej inwestorów prywatnych, którzy nabywają ETF-y, zwiększając płynność ETF-ów.
Jeżeli chodzi o trendy, jednym z najbardziej rozwojowych kierunków jest ESG, gdzie priorytetami są dbałość o środowisko, społeczeństwo i governance. ESG rozwija się bardzo szybko w USA, ale Europa była pierwszym regionem, zwłaszcza kraje nordyckie, gdzie ESG miało długą historię. Myślę, że pozostanie to istotny trend dla nas wszystkich.
Jak wyglądają trendy ETF w samej Europie?
Robert Sochacki, BETA ETF: Więcej na ten temat z pewnością powiedzą moi koledzy, ja postaram się powiedzieć jak to wygląda z perspektywy polskiego rynku. Trend inwestowania pasywnego rośnie w siłę. Pasywna rewolucja nadciąga do Polski. Rosną udziały ETF-ów w portfelach inwestorów, i dzieje się to w szybkim tempie.
Zagraniczni inwestorzy instytucjonalni inaczej korzystają z produktów pasywnych niż polscy. Ci pierwsi, jeżeli chcą być obecni na rynkach, które są dla nich trudno dostępne, korzystają z ETF-ów. Natomiast w Polsce raczej nie posiłkują się nimi. Niewielu inwestorów instytucjonalnych z nich korzysta. Z naszych funduszy WIG20 czy mWIG40 korzystają głównie inwestorzy indywidualni, przyjmujący przeważnie dłuższy horyzont inwestycyjny. Natomiast pozostałe nasze fundusze są używane w taki sam sposób jak na innych rynkach. Kiedy rośnie zmienność, wzrastają wolumeny na naszych ETF-ach lewarowanych i odwróconych.
Widzimy też, że prawie nie ma odkupień. Kiedy rynek spada, przeważnie wykorzystują ten moment aby kupić taniej. A kiedy rynek rośnie, przeważnie przestają kupować. W czasie marcowych spadków, widzieliśmy największy wzrost kreacji ETF-ów w historii naszych funduszy. Kiedy rynek się ustabilizował, kreacji było niewiele. Widzimy, że inwestorzy chcą kupować i czekają na spadki, aby wykorzystać, że cena jest niższa.
Polacy trzymają w naszych ETF-ach kilkaset milionów złotych, natomiast w ETF-ach zagranicznych prawdopodobnie kilka miliardów złotych. Polscy inwestorzy przez długi czas korzystali z ETF-ów tylko na te rynki, który były dla nich trudno dostępne, jak towary. Jednak te bardziej egzotyczne ETF-y obecnie tracą na znaczeniu na rzecz prostych strategii (plain-vanilla) i strategii tematycznych. Dlatego S&P500 i Nasdaq100 zyskują aktywa i zainteresowanie polskich inwestorów. Chociaż myślę, że cały czas jesteśmy w bardzo początkowej fazie. Inwestorów korzystających z ETF-ów jest może kilkadziesiąt tysięcy. My potrzebujemy milionów, a przynajmniej setek tysięcy, aby być istotną częścią rynku i aby zainteresowanie ze strony dostawców zagranicznych było większe. Mamy w Polsce duży potencjał do wzrostu ETF-ów. Ale potrzebujemy rozgłosu.
Michael Huber (Invesco): Tempo wzrostu ETF-ów w Europie w ostatnich latach było fenomenalne. W 10 lat aktywa urosły ze 100 mld do 1,2 bln EUR. Najbardziej istotny trend, który obserwujemy to fundusze ESG. W bieżącym roku napływy do funduszy ESG odpowiadały za ok. 40% wszystkich napływów netto do funduszy ETF. To na prawdę fenomenalne, jeżeli weźmiemy pod uwagę niską bazę aktywów (fundusze ESG to raptem 7% wszystkich aktywów ETF w regionie EMEA). Liczby bywają różne, bo nie zawsze łatwo jest określić, czy fundusz zalicza się do kategorii ESG. Przykładem są ETF-y tematyczne typu “czysta energia” lub “woda”, które czasem są zaliczane do ESG a czasem nie. Myślę, że ten trend będzie kontynuowany, ponieważ regulatorzy wywierają w tym obszarze presję na inwestorów instytucjonalnych, jak ubezpieczyciele czy fundusze emerytalne. Najważniejszymi rynkami w Europie, z punktu widzenia wielkości aktywów, są Niemcy, Szwajcaria i UK. W przyszłości oczekujemy dużego tempa wzrostu zainteresowania ETF-ami w krajach Europy Środkowo-Wschodniej.
Co do najlepszych rynków, na których notowane są ETF-y, warto brać pod uwagę dwa aspekty: wielkość spread-u oraz prowizje maklerskie. To zawsze jest indywidualna decyzja. Doświadczenie podpowiada, że przeważnie warto inwestować na głównych giełdach, pozostając ostrożnym jeśli chodzi o lokalne giełdy. Nie mam tu na myśli Giełdy w Warszawie, lecz lokalne giełdy w Niemczech (Monachium, Berlin itd.). Tam spready mogą być na prawdę wysokie, bo wielu dostawców ich nie serwisuje.
Tomas Packa (Xtrackers): Wzrost znaczenia ETF-ów w Europie był faktycznie bardzo wysoki. Wyzwaniem, które mamy w Europie jest bardzo szeroka segmentacja rynku. Mamy wiele krajów, wiele systemów emerytalnych. Również wiele odmiennych regulacji. Pomiędzy krajami jest wiele różnic, w każdym kraju są inne klasy produktów. Dlatego ciężko jest mówić o jednym europejskim trendzie. Jednakże ETF-y wywierają duży wpływ na strukturę rynku. Polska ma przed sobą jeszcze długą drogę, doświadczenia dystrybucji drogich funduszy inwestycyjnych są silne i musi się dokonać pewna zmiana mentalna, zmiana myślenia w obrębie polityki i regulacji. Obecnie ETF-y są bardziej dostępne dla specjalistów, natomiast dla szerokiego grona inwestorów dostęp jest utrudniony.
Klienci mają bardzo różne profile ryzyka i potrzeby. Są klienci, którzy używają ETF-ów do pokrycia głównych rynków, inni preferują konkretne tematy inwestycyjne. ESG z jednej strony jest inwestycją tematyczną, ale często służy po prostu do pokrycia głównych rynków. Zawsze trzeba spojrzeć na konkretny kraj.
Jeżeli chodzi o dostępność ETF, często jesteśmy pytani, dlaczego nasze fundusze nie są notowane na GPW. Kluczem jest płynność. Nie ma wielkiego sensu rozdrabniać handlu na wiele małych giełd. Staramy się być tam, gdzie większość ludzi handluje – tak, aby zapewnić największą płynność.
Bahram Sadighian (iShares): Moi koledzy powiedzieli już bardzo dużo, więc chciałbym się odnieść przede wszystkim do inwestowania zrównoważonego – ESG to temat bardzo istotny dla BlackRock, ale jest też blisko mojemu sercu. Chciałbym wytłumaczyć, co to tak na prawdę znaczy. Inwestowanie zrównoważone oznacza inwestowanie w postęp, rozpoznawanie firm, które rozwiązują największe światowe wyzwania, np. klimatyczne, aby budować lepsze środowisko, w którym wszyscy będziemy funkcjonować w przyszłości. Tu na prawdę chodzi o środowisko, społeczeństwo i governance i podejmowanie lepszych decyzji inwestycyjnych. W BlackRock ciężko pracujemy, aby oferować te produkty dla naszych klientów. Podczas marcowego kryzysu widzieliśmy wielu inwestorów, w tym instytucjonalnych i indywidualnych, wychodzących z funduszy o tradycyjnych benchmarkach, którzy po uspokojeniu się sytuacji wrócili, wybierając te o strategii zrównoważonego rozwoju. Staramy się pomagać w tym postępie i zmienianiu myślenia o inwestowaniu, oferując coraz więcej funduszy zrównoważonego rozwoju. Oferujemy w tym zakresie różne strategie. Chciałbym zachęcić ludzi, którzy myślą o inwestowaniu, o emeryturze, aby na poważnie rozważyli ETF-y o strategii zrównoważonego rozwoju. Są one tak samo proste jak pozostałe. I wcale nie chodzi o jakieś nadzwyczajne stopy zwrotu, lecz o zrównoważoną przyszłość zapewnioną przez bardzo płynne i transparentne produkty.
Jak wybrać najlepszy ETF?
Michael Huber (Invesco): Wybierając ETF trzeba przede wszystkim rozróżnić dwa ich rodzaje. Pierwszy, to ETF-y na standardowe benchmarki. Są one dostarczane przez wielu dostawców i łatwo je porównać. W tym wypadku dość łatwo jest wybrać najlepszy, trzeba przede wszystkim porównać koszty lub wyniki inwestycyjne. Warto brać pod uwagę całkowite koszty posiadania funduszu, które uwzględniają opłatę za zarządzanie ale także koszty transakcyjne i wybrać fundusz, który jest najlepszy pod tym względem. Zadanie jest nieco trudniejsze, jeżeli mamy porównać ETF-y o bardziej wyszukanych strategiach. Wówczas trzeba zrobić analizę stosowanej metodologii inwestycyjnej dla stosowanej strategii.
Kraj rejestracji z pewnością może mieć znaczenie. W przypadku wielu krajów pobierany jest podatek u źródła, który pomniejsza dywidendy, które otrzymujemy. Dlatego sensowne jest wybierać rynki, które mają podpisane umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, co pozwala na korzyści podatkowe. W takim ujęciu można też spojrzeć na metody replikacji. Replikacja syntetyczna może być atrakcyjna w przypadku akcji amerykańskich, ponieważ w niektórych wypadkach można znacząco obniżyć podatek u źródła, nawet do zera.
Co do wartościowych stron internetowych w tematyce ETF – jeżeli ktoś chce dowiedzieć się więcej o trendach, wielkości rynku itd. warto polecenia jest ETFGI.com. Warto też zaglądać na strony poszczególnych dostawców, gdzie wszyscy oferujemy dużo analiz rynku ETF. Do porównywania produktów na pewno Bloomberg jest źródłem, na którym najbardziej można polegać. Chociaż wiem, że większość prywatnych inwestorów nie ma do niego dostępu. Ale jest też wiele stron, które pozwalają na porównania ETF-ów, np. justETF.com.
Tomas Packa (Xtrackers): Dostawcy ETF różnią się na wiele sposobów. Mamy bardzo podobne produkty, koszty różnią się nieznacznie. Na niektórych rynkach Invesco ma na prawdę świetne fundusze. iShares jest wielkim dostawcą, mają wiele wspaniałych funduszy. Na końcu zawsze musisz się zastanowić, jaki produkt jest odpowiedni dla Ciebie i gdzie go mogę znaleźć.
Tak jak Michael wspomniał, istnieją strony internetowe, gdzie można porównywać ETF-y. Wybierasz rynek, który Cię interesuje, np. MSCI World, i możesz porównać wyniki funduszy, które go naśladują i ocenić, który najbardziej mi odpowiada.
Możemy patrzeć na korzyści podatkowe, które zapewniają niektóre kraje rejestracji, jak Luksemburg czy Irlandia. Ale na na końcu dla klienta liczy się wynik. Dlatego porównywanie stóp zwrotu funduszy jest bardzo dobrym sposobem na wyłonienie najlepszego.
Warto też zwracać uwagę jaki jest spread na danym funduszu, bo tu też mogą być spore różnice. Jeden może być bardziej płynny, drugi mniej. Może się zdarzyć, że koszty funduszu będą niższe, ale bardziej kosztowne będzie handlowanie nim. Trzeba brać pod uwagę koszt sumaryczny.
Co do godnych polecenia stron internetowych, ja bardzo lubię TrackInsight. Możesz tam znaleźć wysokiej jakości dane dla ETF-ów, a także narzędzia do porównywania. Dlatego serdecznie polecam tą stronę. Ale, podobnie jak Michael, polecam też strony dostawców ETF-ów. Można tam znaleźć dużo świetnych danych. W zasadzie prawie wszystko czego szukasz, można tam znaleźć. Jest też jedna świetna polska strona Stockbroker.pl [śmiech]. A tak na serio, robisz świetną robotę Arturze, jeżeli chodzi o edukowanie, jak działają ETF-y.
Bahram Sadighian (iShares): Większość tego co ważne, jeżeli chodzi o sprawy techniczne, została już powiedziana. Naszym widzom może być trudno zrozumieć, czym są tracking error, płynność, bid/ask spread. Dużo jest kwestii technicznych. W ślad za Michaelem i Tomasem mogę polecić takie narzędzia jak Bloomberg, które mogą pomóc znaleźć najlepszy ETF dla siebie. Ale mówiąc o stronie technicznej analizy ETF – rozmiarze, płynności, efektywności kosztowej, kwestie podatkowe itd – nie powinniśmy zapominać o alokacji aktywów. Niektórzy inwestorzy spędzają dużo czasu na tym, żeby wybrać najlepszy ETF, zapominając o strategicznej alokacji aktywów. Jeżeli jesteś inwestorem indywidualnym, pomyśl przede wszystkim o strategicznej alokacji aktywów. Rozważ dostawcę, który oferuje portfele modelowe i doradzi Ci, kiedy inwestować w które klasy aktywów i ETF-y. Możesz też iść w kierunku ETF-ów typu multiasset. I właśnie ETF-y multiasset to też jest trend, który obecnie postępuje. Masz tam wszystkie klasy aktywów spakowane razem – jest tam optymalna kombinacja ETF-ów, wykonana alokacja aktywów, zarządzanie ryzykiem jest załatwione, a przy tym są bardzo efektywne kosztowo. Są to korzyści, które doceni wielu inwestorów. Więc polecam koncentrować się na alokacji aktywów i rozważyć ETF-y typu multiasset.
Robert Sochacki (Beta ETF): Myślę, że nie powiem nic lepszego, niż co już zostało powiedziane. Ale chciałbym podkreślić to, o czym wspomniał Bahram. Zanim zaczniemy myśleć o wybieraniu najlepszego ETF-a, powinniśmy zacząć od zastanowienia się w jakim celu inwestujemy. Na co chcemy oszczędzać, jakie są nasze cele, jaką mamy skłonność do ryzyka. Oczywiście nie tylko to jest ważne, bo wszystko ma znaczenie. Ale przestrzegam przed tym, aby od zaczynać od zastanawiania się, który ETF jest najlepszy. Powinniśmy zacząć od wyznaczenia celu inwestycyjnego – oszczędzanie na emeryturę, na szkołę dla dzieci itd. Niektórzy mają wysokie nadwyżki finansowe i chcą po prostu pospekulować – nawet do tego celu ETF-y się nadają.
Jak już ustalimy jaki jest nasz cel, jakie portfolio będzie najbardziej odpowiednie z punktu widzenia naszych celów i podejścia do inwestowania, przychodzi czas na wybór produktów. Tu nie powiem nic lepszego niż Michael i Tomas. Mi osobiście jest mi nieco łatwiej odpowiedzieć na pytanie, jaki produkt wybrać, bo 5 z 6 naszych produktów jest unikatowych. Nie ma konkurencji dla mWIG40TR, WIG20short czy funduszy amerykańskich akcji zabezpieczonych walutowo.
SESJA PYTAŃ I ODPOWIEDZI
Dlaczego polskie domy maklerskie nie oferują dostępu do wszystkich europejskich ETF-ów?
Robert Sochacki (Beta ETF): Z rozmów z polskimi brokerami wiem, że jest kilka powodów. Pierwszym problemem jest dokumentacja – regulacje określają, że one muszą być zrozumiałe dla polskich inwestorów, a dokumentacja części z nich nie satysfakcjonuje regulatora. Jedna rzecz, to ETF-y amerykańskie, które w ogóle nie mają KID-ów, ale osobny temat to właśnie dokumentacja niektórych ETF-ów europejskich. Niektórzy brokerzy do wskazówek regulatorów mają podejście bardziej konserwatywnie a inni bardziej liberalnie. Więc jeden broker może danego ETF-a oferować, a drugi nie.
Druga rzecz jest taka, że część brokerów widzi swoją szansę na sukces nie w zapewnieniu dostępu do zagranicznego rynku ETF, lecz dystrybucji “klasycznych” funduszy inwestycyjnych, na których tak na prawdę zarabiają pieniądze.
Które ETF-y są najbardziej popularne z punktu widzenia metody replikacji (fizyczna/syntetyczna) i polityki dywidendowej (akumulujące/dystrybuujące). Jakie tu występują trendy?
Michael Huber (Invesco): Widzimy, że wielu, zwłaszcza prywatnych inwestorów, preferują ETF-y z replikacją fizyczną. Dzieje się tak, ponieważ replikacja fizyczna jest łatwa do zrozumienia. Jeżeli chcesz replikować indeks, kupujesz spółki do portfela. Ale jest widoczny trend, aby np. w przypadku amerykańskiego rynku akcji stosować replikacją syntetyczną. Szkoda, że Bahram musiał nas opuścić, bo oni ostatnio właśnie stworzyli ETF na amerykańskie akcje z replikacją syntetyczną. To na prawdę ma sens z podatkowego punktu widzenia. Więc generalnie mówiąc, rynek preferuje ETF-y z replikacją fizyczną, ale w niektórych obszarach warto wykorzystywać syntetyczne. Ale są też obszary, w których nawet nie masz wyboru, np. towary. Ciężko jest trzymać w portfelu w postaci fizycznej towary, jak np. wieprzowina [śmiech]. Dlatego one zawsze będą miały postać syntetyczną.
Jeżeli chodzi o politykę dywidendową, nie ma jakiegoś wyraźnego trendu. To raczej kwestia preferencji każdego inwestora. Niektórzy preferują ETF-y akumulujące, a inni wypłacające dywidendę.
Tomas Packa (Xtrackers): Co do dylematu pomiędzy, czy wybierać replikację fizyczną czy syntetyczną – są dobre argumenty za jednymi jak i drugimi. Wielu inwestorów nie wie, że struktura ryzyka tych dwóch metod jest właściwie taka sama. W przeszłości było wiele obaw co do replikacji syntetycznej, bo mamy tam swap-a i były pytania o ryzyko kontrahenta. Ale od implementacji dyrektywy EMIR, 2-3 lata temu, ten swap musi być sekurytyzowany. Dlatego jeżeli chodzi o porównanie replikacji fizycznej, której towarzyszy pożyczanie papierów wartościowych oraz pośredniego swapa, który jest sekurytyzowany, inwestor uzyskuje dokładnie to samo.
Kto jest głównym klientem BETA ETF – klienci polscy czy zagraniczni, indywidualni czy instytucjonalni?
Robert Sochacki (BETA ETF): Mamy pewną wiedzę w tym zakresie. To zależy od ETF-a. W przypadku mWIG40, który jest ciężko osiągalny dla inwestorów zagranicznych, łatwiej jest kupić ETF-a niż akcje. Za dużą część aktywów tego ETF-a odpowiadają dwaj inwestorzy zagraniczni. Ich udział jest na prawdę znaczny. Mamy tam też polskich inwestorów instytucjonalnych. Cała reszta to prawdopodobnie inwestorzy indywidualni. Poza kilkoma dużymi, którzy docierają do nas bezpośrednio, widzimy że inwestorzy indywidualni stanowią większość. W funduszu WIG20 zdecydowana większość inwestorów to też inwestorzy indywidualni. W przypadku WIG20short i WIG20lev również. Ale to też jest specyfika polskiego rynku, bo w przypadku kontraktów terminowych inwestorzy indywidualni też stanowią dużą część. Ale jednak są pewne elementy, które powodują, że wielu inwestorów woli nasze ETF-y niż futures-y.
W nowych produktach, które wprowadzamy – S&P 500 i Nasdaq 100 zabezpieczone walutowo, uważamy że indywidualni też będą stanowić większość. Nie ma wielu powodów, aby instytucje go preferowały. Te fundusze będą stosowały replikację syntetyczną – z powodów podatkowych. Będziemy stosować futures, bo nasze analizy pokazały, że dobrze się sprawdza, ale być może z czasem przejdziemy na swap-a.
Czy z rozwiązań Invesco, Xtrackers i iShares korzystają tylko inwestorzy indywidualni czy również instytucjonalni?
Tomas Packa (Xtrackers): 80% rynku ETF w Europie stanowią inwestorzy instytucjonalni. Więc odpowiedź jest prosta: największa część inwestorów to instytucje. Ale chcę podkreślić, że ogromnie rozwinął się obszar wealth management i inwestorów prywatnych, np. w UK, w krajach nordyckich, w Niemczech. Ten obszar rynku rośnie bardzo mocno. Ciężko jest określić dokładne udziały, ale jest to obecnie najsilniej rosnąca część biznesu.
Michael Huber (Invesco): Mogę całkowicie zgodzić się z Tomasem. W przypadku ETF ciężko jest wskazać, kto dokładnie korzysta z Twojego produktu, bo jest on handlowany na giełdzie. Możemy jedynie polegać na danych rynkowych. Mogę tylko dodać, że dokładne rozróżnienie między inwestorami prywatnymi a instytucjonalnymi nie zawsze jest proste. Weźmy sytuację, w której inwestor indywidualny inwestuje w ETF-y z formie polisy, gdzie ubezpieczyciel w jego imieniu kupuje ETF-y – czy w tej sytuacji mamy do czynienia z inwestorem instytucjonalnym czy indywidualnym? Nie do końca jest to jasne. Ale zgadzam się z Tomasem, że reguła 80/20 lub 75/25 dość dobrze opisuje udziały obu typów inwestorów, więc odpowiadając wprost na pytanie – tak z naszych produktów korzystają również klienci instytucjonalni.
Jeżeli wszyscy ludzie będą inwestować wyłącznie w ETF, jaki będzie tego rezultat?
Tomas Packa (Xtrackers): Z mojej perspektywy odpowiedź jest prosta – to się nigdy nie wydarzy. Rynek jest tak duży, zróżnicowany, jest tak wielu różnych inwestorów, a ETF to tylko narzędzie do inwestowania na rynku akcji. Musi istnieć rynek akcji, aby w akcje inwestować. ETF-y nie będą istniały bez rynku akcji. ETF to tylko narzędzie.
Michael Huber (Invesco): Autorowi pytania chyba chodzi o scenariusz, że na świecie będą funkcjonować jedynie fundusze pasywne, wypierając aktywne. Funkcjonalność takiego rynku byłaby wyzwaniem, ale jednocześnie otwierałoby to wiele możliwości dla klasycznego inwestowania aktywnego, które generowałoby ponadprzeciętne stopy zwrotu i przyciągałoby napływy do funduszy aktywnych.
Robert Sochacki (BETA ETF): Michael świetnie wyjaśnił, dlaczego nigdy do tego nie dojdzie. W pewnym momencie pojawiłyby się tak duże możliwości dla inwestorów aktywnych do pokonania benchmarku. Myślę, że jest gdzieś granica udziału funduszy pasywnych, której nie przekroczymy.
Michael Huber (Invesco): Poza tym czasami ciężko rozróżnić, gdzie jest granica między inwestowaniem aktywnym a pasywnym, czego przykładem są ETF-y Smart Beta.
Tomas Packa (Xtrackers): Tak samo z ETF-ami typu ESG – to nie jest strategia pasywna. Wręcz przeciwnie, to strategia bardzo aktywna, zawierająca filtry, określająca spółki które wybierzesz z szerokiego spektrum. Obie role się w tym przypadku mieszają. Myślę, że takich przykładów w przyszłości zobaczymy jeszcze więcej.
Jakie są bariery wejścia na rynek polski dla dostawców ETF, zwłaszcza zagranicznych?
Michael Huber (Invesco): Tym, co potrzebujesz, aby wejść na polski rynek, jest rejestracja twojego ETF-a oraz zapewnienie wszystkich ważnych informacji w języku polskim. Kłopotliwą sprawa jest rejestracja. W tym momencie regulator prosi o rejestr wszystkich inwestorów danego ETF-a. Jak wspominałem wcześniej, ciężko jest nawet ustalić dokładne proporcje między inwestorami instytucjonalnymi a indywidualnymi, a to zadanie jest już praktycznie niemożliwe do wykonania.
Tomas Packa (Xtrackers): Tak, mogę tylko potwierdzić. Polska jest ciężkim miejscem, jeżeli chodzi o regulacje. W Polsce są specyficzne problemy. iShares próbuje się przez to przebić od kilku lat, lecz jest im ciężko. Jestem wielkim krytykiem regulacji europejskich odnoszących się do “paszportowania”. Każdy kraj ma możliwość dostosowywać to według własnego uznania. To nie ma zbyt dużego sensu. Nie jest to łatwe.
Robert Sochacki (BETA ETF): Nie chcę za bardzo bronić polskiego regulatora, ale to nie jest całkowicie ich wina. Problemem jest prawny status ETF-ów w Polsce. ETF-y europejskie to UCITS typu otwartego (open-end). Natomiast w polskich regulacjach fundusze otwarte nie są instrumentami finansowymi, które mogą być notowane na giełdzie. Są one w osobny sposób rejestrowane, więc dokładnie wiesz, kto co posiada. Fundusze zamknięte (closed-end) mogą być notowane, a KDPW i domy maklerskie mogą sprawdzić, kim są inwestorzy w funduszu. Więc można to śledzić. Ale w przypadku funduszy otwartych, które są notowane na giełdach, gdzieś poza Polską, to jest kłopotliwy sprawa, bo polski regulator jest tu ograniczony. Nie jestem pewien na 100%, ale wydaje mi się, że to jest główny kłopot.
W drugiej połowie 2021 roku planowane jest wdrożenie pan-europejskich programów emerytalnych (PEPP). Czy może to zmienić dostępność ETF-ów dla polskich inwestorów? Czy może to zwiększyć konkurencję na rynku?
Tomas Packa (Xtrackers): To bardzo trudny projekt. Miałem okazję zapoznać się ze strukturą PEPP już kilka lat temu. Jest to niesamowite, jak bardzo kompleksowy, miałby on być, żeby nie powiedzieć zwariowany. Widziałem wiele produktów, ale PEPP to będzie na prawdę trudny orzech do zgryzienia. Mamy 27 krajów, które mają kompletnie różne prawo podatkowe, różne systemy emerytalne, różne prawo regulujące fundusze, różne wymagania co do rejestracji. Stworzenie jeden produkt, który będzie odpowiadał tym wszystkim standardom, byłoby skrajnie trudny wyzwaniem. Obawiam się, że to będzie koszmar dla wszystkich, którzy chcieli by to oferować. Szczerze mówiąc, w Europie są może 2 albo 3 przedsiębiorstwa, które będą w stanie to zaoferować. Do tego ten produkt ma sens tylko dla ludzi, którzy przemieszczają się między krajami, np. jeżeli jesteś top managerem, który co drugi rok pracuje w innym kraju. Ale dla większości ludzi nie sądzę, aby było to dobre rozwiązanie. Ale to tylko moja prywatna opinia.
Robert Sochacki (Beta ETF): Wydaje się, że wprowadzenie tego produktu odbędzie się z korzyścią dla prawników [śmiech].
Michale Huber (Invesco): Ciężko odpowiedzieć w pełni na to pytanie, bo proces tworzenia tego produktu cały czas trwa, więc wydaje się zbyt wcześnie na finalną ocenę. Warto wrócić do tego tematu trochę później, być może w przyszłym roku, kiedy będziemy znali więcej szczegółów.
Bardzo ciekawa debata.
W przyszłości można poprosić gości by korzystali ze słuchawek bo jak ktoś słucha na głośnikach i ma cały czas włączony mikrofon to zakłóca dźwięk pozostałym uczestnikom debaty. Dziwne, że tak wysoko postawione osoby po tylu miesiącach pracy zdalnej nie opanowały podstaw wideo-rozmów.
Dzięki. Słuszna uwaga. Ale to też moja wina – powinienem zwracać im uwagę, aby wyciszali podczas, gdy nic nie mówią. Lekcja dla mnie do odrobienia.